Szukaj na tym blogu

środa, 27 maja 2015

Andrzej Zając. Czarne Madonny (Galeria Art Brut, Lublin, wernisaż 08.05.15)



08.05.15 o godz. 17 w galerii Art Brut znajdującym się w Centrum Kultury w Lublinie odbył się wernisaż kameralnej wystawy Andrzeja Zająca z Łodzi, który jest nie tylko ciekawym rzeźbiarzem, ale także malarzem i potencjalnie fotografem. Tytułowe Czarne Madonny to zwykłe kobiety afrykańskie, nagie lub z dziećmi albo pokazane w stanie błogosławionym. Artysta sięga do ikonografii z przełomu średniowiecza i renesansu (np. Jan van Eyck), świadomie sakralizując ponętne i erotyczne kobiety. Być może, o czym mówiłem w czasie wernisażowej dyskusji w galerii, nieświadomie przechodzi w typ twórczości znanej, jako "soft porno" czy blisko się sytuującej tego określenia. W dzisiejszych czasach wszystko się ze wszystkim miesza. Dawniej sfery sacrum i profanum w ikonografii chrześcijańskiej były rozdzielone, teraz te granice, podobnie jak inne ulegają zatarciu czy zatraceniu.


Madonna, 2013

W instalacji powyżej pojawia się sakralizacja "nawiedzonej" twarzy, choć nie wiemy kim jest ta kobieta i jakiego jest wyznania. Ta praca wydała mi się najciekawsza na tej ciekawej ekspozycji. Zresztą sakralizacja starej(?), może czterdziestoletniej zniszczonej życiem twarzy jest ważnym problemem ideowym. Łatwo sakralizować młode i ponętne kobiety, trudniej zniszczone... Zresztą nastąpiło tu bardzo ciekawe połączenie malarstwa z równie ważną i oryginalną płaskorzeźbą. Nie ma w tej pracy sztucznej idealizacji, jest natomiast przesłanie o trudnym życiu afrykańskich kobiet.

Zwiastowanie, 2014 

Zwiastowanie, 2014

Dodam przy okazji, iż ten rodzaj ram, które są dodatkowo zdobione uproszczonymi formami w stylu afrykańskim lepiej pasują, niż konwencjonalne ramy, jak poniżej w dwóch obrazach.

Madonna, 2014

Madonna, 2014

Na każdego artystę "czekają" pułapki zastawiane przez sztukę i estetykę, jeśli ta jeszcze istnieje. Tym razem są to to idealizacja i nadmierne skupienie się na pięknie, które co mówiłem w czasie dyskusji w Lublinie, zostało dawno zdyskredytowane. m.in. przez faszyzm. W rezultacie obrazy Zająca stają się wykładnikiem teorii i praktyki akademizmu  z XIX wieku - tylko piękno, Warto pamiętać, że jawi się ono przede wszytkom  jako sztuczne, kiczowate i nie mające za wiele wspólnego z odczuciem realności.



dyskusja, fot. P. Tymochowicz

Ja i Andrzej Zając, fot. P. Tymochowicz

dyskusja, fot. P. Tymochowicz

Po wernisażu odbyła się bardzo ciekawa dyskusja, moderowana przez kuratorkę galerii Marię Pietruszę-Budzyńską, której podobnie, jak artyście gratuluję,  bardzo ciekawej ekspozycji. 

Takich autentycznych wystaw brakuje coraz bardziej....


piątek, 15 maja 2015

Album "Gułag" Tomasza Kiznego oraz XVIII Międzynarodowy Konkurs Cyfrowej Fotokreacji / XVIII International Contest of Digital Photocreation Cyberfoto 2015 (ROK, Częstochowa, 17.04-30.06.15)

Album Gułag, wydany przez IPN w 2015
Zanim napiszę o kilka słów o konkursie w Częstochowie zapraszam do przeczytania i obejrzenia zdjęć z albumu Gułag Tomasza Kiznego, wydarzenia prawdziwego z zakresu dziennikarstwa fotograficznego, w przeciwieństwie do licznych konkursów fotografii prasowej, które wyrastają jak "grzyby po deszczu" nie tylko w polskiej rzeczywistości fotograficznej. 

Poniżej trzy zdjęcia z rewelacyjnego pod względem historyczno-fotograficznym albumu Tomasza Kiznego. Najważniejszego na świecie opracowania na ten temat.





Cyberfoto XVIII
Pierwsze trzy nagrody były na wyjątkowym, bardzo wysokim poziomie artystycznym. Potem trochę gorsze wyróżnienia oraz kilku artystów blisko czołówki. Tak w telegraficznym skrócie można podsumować kolejną edycję międzynarodowego konkursu.

zaproszenie


I nagroda, Paulina Stasik, Kulturystki kultury, 2014



II nagroda, Adam Markowski, Zagubione , Obiekty i Nadeszło jutro, 2014-2015

III nagroda, Magdalena Samborska, Płeć domniemana, 2015


[Fragment tekstu K. Jureckoego z katalogu]

Różnorodność…
Obecna edycja Cyberfoto sytuuje się w innej optyce wizualności niż miało to miejsce kilkanaście lat temu, na przełomie wieków. Obecnie fotografia, przede wszystkim statyczny obraz cyfrowy, znalazła się w orbicie edukacji artystycznej i wystawiennictwa na całym świecie, posiada także ugruntowaną pozycję w reklamie. Jest ważnym sposobem utrwalania życia rodzinnego, turyzmu, fantazji erotycznych (internet). Stała się więc powszechnym notatnikiem, czy raczej bezwładnym atlasem (w znaczeniu Aby Warburga) ponowoczesnego świata. Ale w ofensywie artystycznej są tzw. techniki fotografii alternatywnej, fotografia analogowa, w tym otworkowa oraz malarstwo, które inkorporowało do swych działań zasady i możliwości fotografii. Po raz kolejny po swej śmierci wkroczyło na scenę artystyczną i podjęło nowe poszukiwania. Zdigitalizowane archiwa fotograficzne są i będą nowym odczytywaniem historii i tworzeniem nowego obrazu świata, w którym modernizm jest krytykowany albo przeciwnie chroniony. Krytyczne oko skupia się na postulatach postkolonializmu będącego wyzwaniem do napisania nowej historii kultury i oczywiście fotografii.
Trzy pierwsze nagrody na Cyberfoto prezentują bardzo wysoki poziom artystyczny, pokazując różne strategie działania montażu elektronicznego.
Czym jest uczestnictwo w kulturze?
I nagrodę otrzymała działająca w zakresie fotomontażu i malarstwa Paulina Stasik za pracę Kulturystki kultury. Artystka nie jest fotografem lecz grafikiem, który świadomie korzysta z wiarygodności znaku fotograficznego i stosuje go bez realności znaczeniowej, typowej dla fotografii dokumentalnej. Na jej prace pt. Vanity zwróciłem uwagę na ubiegłorocznym konkursie.
Nie chcę się zastanawiać czy Kulturystki kultury to montaż feministyczny, ponieważ nie czas ani miejsce na takie dywagacje. Zwraca uwagę nietypowa kompozycja polegająca na podziale pracy na trzy pola obrazowe, jak to np. czynił w okresie międzywojennym Kazimierz Podsadecki potrafiący w groteskowy, quasi surrealistyczny sposób krytykować m.in. gwiazdy ówczesnego kina. W bardzo ciekawej pracy Stasik kobieta/y w przewrotny sposób stają się „męskim” Supermanem, na której/ych ramionach znajdują się nagie, erotycznie interpretowane postaci kobiet, naśladujące pozę kulturysty/Supermana. Z lewej strony montażu, na okręgu stoją postaci kobiet z jakiegoś konkursu piękności(?) tworząc formę słońca/kwiatu. Wewnątrz niego umieszczono „gimnastykujące się” ramiona, sugerujące wysiłek. Poniżej opisanych scen znajduje fryz nagich, w tanecznych pozach figur ludzkich, jak z płaskorzeźby greckiej z okresu klasycznego. Wyjątkowo pojawiają się tu fragmenty postaci męskich. Niektóre fragmenty z ciał są geometryczne, zlewają się z tłem niwelując erotyzm i wprowadzając dynamizm w tej części kompozycji.
Wypada się zastanowić, czy skomplikowana ideowo i formalnie realizacja Stasik jest pro czy kontra konsumpcjonizmowi? Raczej jest to ogólna, choć zaskakująca, diagnoza ogólnej sytuacji, w której odgrywanie roli i jednoczesne epatowanie, czy wręcz narzucanie określonego stereotypu wiecznej młodości/piękności staje obowiązującym kanonem pustej ideowo pop-kultury. Dodać można – propagowanym bezkrytycznie przez mass-media.
Dokument fotograficzny, jako katastrofa?
Niezwykle ciekawe podważanie dokumentalnej funkcji fotografii nastąpiło w pracach Adama Markowskiego, który w trzech wchodzących ze sobą w relacje cyklach pokazał możliwości dotyczące manipulowania zjawiskiem katastrofy lotniczej. Problem ten, zapoczątkowany w 2010 roku jest wciąż aktualny z powodu niewyjaśnionych katastrof w Polsce, Malezji, na Ukrainie, w tym zniknięcia wielkiego samolotu, co wydaje się nieprawdopodobne w drugim dziesięcioleciu XXI wieku.
Sugestywne „proste”, wręcz przypominające amatorskie zdjęcia m.in. z Warszawy (Pałac Kultury, Dworzec Centralny), jak też z innych przestrzeni mniej identyfikowalnych, sugerują stan zagrożenia nie tylko wypadkami lotniczymi, ale też wojną. Na jednym ze zdjęć widzimy jadące samochody z wyrzutniami rakiet, a praca przypomina fotografię robione z ukrycia tak, jak to czyniono np. w stanie wojennym w Polsce. Aby osłabić realną wymowę militarną dwóch cykli, kolejny pt. Obiekty przypomina o lądowaniach (awaryjnych) statków kosmicznych, jak z filmu Wojny gwiezdne. Wyraz tej serii jest bardziej ironiczny. Można odnieść wrażenie, że cała fotografia dokumentalna i jej idee nie są montażem, ale aranżacją czy wręcz inscenizacją.
Artysta pokazał, że w wyrafinowany, a jednocześnie prosty sposób fotomontaż może oddziaływać bardzo skutecznie na naszą wyobraźnię, a nawet przestrzegać przed nieszczęściem. Mały format zdjęć również kojarzy się z pracą „amatora”, ale jest to także metoda na ukrycie łączenia zdjęć (tzw. szwów).
Polemika ze Zbigniewem Dłubakiem?
Trzecia nagroda przypadła Magdalenie Samborskiej za tryptyk odnoszący się do semiotycznego badania znakowania w fotografii, jakie Dłubak przeprowadzał w związku z początkami konceptualizmu na początku 1970 roku. Ostatecznie na początku lat 80. doprowadziło go to do stworzenia kolejnego cyklu pod nazwą Desymbolizacje, będącego badaniem znakowania bliskiego dekonstrukcji Jacquesa Derridy.
Samborska w mailu do Sławomira Jodłowskiego ujawniła swój zamysł twórczy dotyczący tego cyklu[1]. Jest to bardzo istotne, ponieważ autorka nie tylko polemizuje z Dłubakiem, ale pokazuje konsekwencje jego postawy w nowych liberalnych i transgresyjnych czasach, kiedy płeć może być definiowana nawet w sposób kulturowy. Zapowiadały to już różnego typu operacje chirurgiczne, jakie przeprowadzali na polu artystycznym Orlan i Stelarc, poruszając na nowo problem transkulturowego i transgenicznego ciała. Zdecydowanie wolę od przywołanych artystów symulacyjne prace Samborskiej, które takie sytuacje tylko projektują, nadając im dodatkowo znaczeń metaforycznych, kwestionujących przyzwyczajania obyczajowe i stereotypy widzenia. Dodać trzeba, że są to nie tylko bardzo interesujące montaże, ale także mocno prowokujące, w charakterystyczny dla twórczości postfeministycznej sposób.



[1] M. Samborska w mailu do S. Jodłowskiego [28.03.15] napisała: ”Tryptyk Płeć domniemana składa się z dwóch pojedynczych fotografii i jednego czteroelementowego tableau. Praca ta jest nawiązaniem do Gestykulacji Zbigniewa Dłubaka. Podobnie jak u tego artysty fotografowanym obiektem jest nagi kobiecy tors i dłonie. Jednak w przeciwieństwie do Dłubaka nie interesuje mnie badanie wizualnych systemów znakowych. Tematem mojego cyklu fotograficznego jest to, co właściwie dla tego artysty było bez znaczenia: cielesność, płeć, jednostkowość. Osobno fotografowane torsy i dłonie zostały przeze mnie połączone dzięki komputerowemu programowi graficznemu. Dłonie wtapiają się w łono sugerując fantasmagoryczną płeć, ani męską ani kobiecą. Gesty, w jakie układają się ręce to czytelne znaki pozwalające na wieloznaczne interpretacje płci”.

Otwarcie wystawy, fot. M. Samborska

Publiczność ogląda nagrodzone prace, fot. M. Samborska

P.s. Kilka dni temu, czyli w maju mój blog przeczytał, może przejrzał 250-tysięczny anonimowy internauta. Piszę dwa razy miesiacu, czylirzadko. Ale powstał okreslony kapitał wiedzy i informacji.